© 2020 zdrowo kolorowo
Pogoda jest niepewna. Jak to bywa we wrześniu, choć jeszcze trwa lato, dni są już chłodne. Choć zapowiadało się ciepło, kapryśne słońce raz wychodzi, raz chowa się za ciemnymi, deszczowymi chmurami. Pod koniec dnia lekka, puchowa kurtka okazuje się zbawieniem.
Odwiedziny w miejscu, gdzie urodził się mistrz fortepianu i kultowa postać świata muzyki klasycznej Fryderyk Chopin zaczyna się dla każdego właśnie tu - przy kasie z biletami, w niedużej kolejeczce. Na szczęście w okresie pandemii, a może właśnie ze względu na ten wyjątkowy czas kolejka do kasy jest zwykłą, małą kolejeczką. Pani pilnująca porządku prosi o dezynfekcję rąk płynem znajdującym się na niewielkim stoliku oraz o założenie maseczki każdego, kto wchodzi na teren sporego parku przynależącego do dworku. Twierdzi, że teraz, czyli właśnie w czasie epidemii zwiedzających jest o dziwo znacznie więcej niż zwykle, czego zdecydowanie nie było widać stojąc w kolejce. Być może mamy szczęście i większość zwiedzających przybyła do tego przybytku kultury już o znacznie wcześniejszej porze.
Godzina 15.00 to czas, kiedy zaczyna się koncert – tym razem na oryginalnym fortepianie z czasów, kiedy żył jeszcze mistrz. Ten o godzinie 12.00 odgrywany jest na zwykłym, współczesnym, klasycznym sprzęcie, więc być może, choćby z tego powodu efekt zachwytu jest znacznie mniejszy. Rozpoczęcie wizyty o godzinie 14.00 w miejscu narodzin Fryderyka Chopina to idealna pora. Godzinny spacer po przepięknym, klimatycznym, aczkolwiek nie za wielkim parku, który należy do posiadłości to czas w zupełności wystarczający. Jest rzeczka, są piękne białe funkie zdobiące ścieżki spacerowe, okazałe, stare drzewa i żółto – pomarańczowe kwiaty, które rosną z dala od alejki ale cudnie rozświetlają zacieniony, zielony zakątek parku. Dla tych, których spacerowanie już nieco znużyło, są też liczne drewniane ławeczki. Na jednej z nich przycupnęła pięcioosobowa rodzina, której senior rodu pstryka zdjęcia zarówno córkom, jak i szczegółom przyrody. Ewidentnie ten miłośnik fotografii cieszy się nowo nabytym, profesjonalnym sprzętem, czego dowodem są krótkie, zdawkowe dialogi z żoną.
W parku trudno się zgubić dlatego też nikt nie powinien mieć większego problemu z dotarciem do miejsca, w którym odbywa się koncert. Ludzie schodzą się bardzo powoli, niektórzy zajmują wolne jeszcze miejsca na ławkach, inni wolą postać i obserwować pianistę w czasie, gdy pięknie odtwarza zapisy mistrza. Tym razem muzykiem okazuje się młody Rosjanin, finalista wielu konkursów chopinowskich i międzynarodowych. Kiedy rozpoczyna swoją grę, nieduży tłum słuchaczy milknie. Każdy w skupieniu wsłuchuje się w wygrywane rytmy i nuty. Piękne otoczenie – biały dworek zatopiony w bujnej, niemalże dzikiej zieleni - tylko dodaje romantycznego klimatu. Z pewnością wiele par wybiera to miejsce na swoją pierwszą lub kolejną randkę. Atmosfera jest wręcz do tego idealna. Zakochana para staruszków, którzy nie mogą oderwać od siebie oczu czy nawet rodzina z dziećmi w wieku około dziesięciu i sześciu lat – każdy słucha w milczeniu, co poniektórzy podrygują nogą wysłuchując kolejnego Mazurka.
Dzień mija spokojnie i sielsko. Koncert kończy się burzą oklasków i prośbami o bis, co też czyni młody, utalentowany pianista. Po godzinnym koncercie otwierane jest muzeum, czyli historyczny dom narodzin Chopina. Tu kolejka robi się już znacznie dłuższa, każdy chce zobaczyć na własne oczy to pamiętne miejsce. Niektórzy w międzyczasie fotografują przyrodę swoim profesjonalnym aparatem, a niektórzy w spokoju czekają prowadząc między sobą przyjazne dialogi.
Być może Żelazowa Wola nie jest miejscem, w którym rodziny spędzają całe dnie. Z pewnością jednak można się tu wyciszyć i, chłonąc niezwykłą atmosferę, spokojnie kontemplować historię na łonie cudownie zadbanej natury.
Zwiedzanie nie trwa długo gdyż historyczny dworek to w rzeczywistości domek, w którym mieści się zaledwie kilka pokoików zamieszkiwanych wówczas przez dwie rodziny.
Przed wyjściem niektórzy zatrzymują się jeszcze w niewielkiej kawiarence pod gołym niebem. Pogoda jednak nie skłania do delektowania się kawą na świeżym powietrzu dlatego większość gości pośpiesznie zmierza ku głównej bramie. Robi się pochmurno ale raczej nie będzie padać. Tyle że temperatura spadła diametralnie. Czas wracać do domu. Poszczególne osoby wyjmują cieplejsze ubrania. Być może puchowa, wiosenna kurtka jest nieco na wyrost ale dziś okazuje się idealna. Mimo, że jeszcze panuje lato, bywa ono dość kapryśne - jak to we wrześniu. Małymi krokami, nieubłagalnie zbliża się jesień.